Kategorie
Oficjalne opinie i pisma

Oceny okresowe — wniosek do Rektora

Na marcowym posiedzeniu Senatu Pan Rektor ogłosił, że w związku z licznymi zastrzeżeniami w sprawie przeprowadzenia ocen okresowych nauczycieli akademickich według nowych kryteriów postanowił przesunąć tę operację na pierwsze miesiące następnego roku akademickiego. Warto przy okazji zauważyć, że powołał się między innymi (choć nie wymieniając nas z nazwy) na zastrzeżenia ze strony Inicjatywy Pracowniczej.

Niestety decyzja Rektora nie rozwiązuje istoty problemu, czyli naruszenia przepisów prawnych w związku z zarządzeniem nr R.Z.0211.22.2023. I choć wskazaliśmy już na te okoliczności w poprzednim piśmie (patrz tutaj), przed podjęciem kolejnych działań złożyliśmy na ręce Rektora wniosek o uchylenie (lub zmianę) przedmiotowego zarządzenia, tak aby zasady przeprowadzenia ocen pracowniczych nie kolidowały z przepiszami prawa. We wniosku podkreślamy, że kryteria oceny okresowej nauczycieli akademickich muszą być przedstawione nauczycielowi akademickiemu przed rozpoczęciem okresu podlegającego ocenie i tym samym, nie mogą być zmieniane w trakcie trwania okresu podlegającego ocenie.

Zwracamy również uwagę, że Komunikat Prorektora ds. Nauki Nr RN.K.0211.1.2019 z dnia 30 grudnia 2019 r. w sprawie nowych arkuszy oceny pracowniczej, na który Pan Rektor powołał się w swoim zarządzeniu, nie stanowił podstawy do zgodnego z przepisami PSWN wprowadzenia nowych arkuszy oceny okresowej nauczycieli akademickich, ponieważ Komunikat ten ogłoszony został przed wydaniem stosownego zarządzenia w tym zakresie przez Rektora. Kompetencja w tym zakresie przysługuje wyłącznie Rektorowi. Formalnie rzecz biorąc, kryteria oceny okresowej nauczycieli akademickich zostały wprowadzone dopiero w dniu 14 marca 2023 r.

Z pełną treścią naszego wniosku można zapoznać się tutaj.

Kategorie
Mamy prawo wiedzieć

Premie, dodatki, apanaże

W tym poście opiszemy, jak funkcjonuje Rektorska Komisja ds. Pracowników Naukowo-Technicznych i Inżynieryjno-Technicznych i dlaczego przewodniczący największego związku zawodowego w UP otrzymuje co miesiąc premię w wysokości ok. 600-650 zł.

Odkąd w rzeczonej komisji zasiada przedstawiciel IP, wielokrotnie zgłaszaliśmy jej przewodniczącemu oraz Rektorowi poważne zastrzeżenia dotyczące jej funkcjonowania. Oczywiście bezskutecznie.

W Uczelni nie wprowadzono osobnego regulaminu prac Rektorskiej Komisji ds. Pracowników Naukowo-Technicznych i Inżynieryjno-Technicznych. Należy zatem załozyć, że komisję tę obowiązują ogólne zasady działania organów kolegialnych Uczelni, opisanych w zał. nr 3 do Statutu:

– organy kolegialne obradują na posiedzeniach zwyczajnych i nadzwyczajnych (punkt 2);
– organ kolegialny podejmuje uchwały zwykłą większością głosów, o ile przepis szczególny nie stanowi inaczej (punkt 28);
– zwołania posiedzenia zwyczajnego organu kolegialnego dokonuje przewodniczący danego organu z własnej inicjatywy lub na wniosek wskazanych w Statucie uprawnionych podmiotów przez wysłanie do wszystkich członków tego organu oraz osób stale biorących udział w jego posiedzeniach z głosem doradczym imiennych zawiadomień, określających dokładny termin i miejsce posiedzenia oraz projekt porządku obrad (punkt 11);
– o zwołaniu posiedzenia należy poinformować członków organu kolegialnego nie później niż na tydzień przed terminem posiedzenia (punkt 12)
– do podjęcia uchwały organu kolegialnego konieczna jest obecność co najmniej połowy ogólnej liczby uprawnionych do głosowania członków tego organu (punkt 27).

Jest jeszcze drugi dokument, na który powołuje się przewodniczący komisji, dr Tomasz Łaciak, oraz Rektor. Jest to Regulamin premiowania pracowników Uczelni niebędących nauczycielami akademickimi wprowadzony zarządzeniem rektora z 1999 r. Regulamin ten jest obarczony poważnymi błędami prawnymi: jako podstawę prawną wymienia nieobowiązujące już od wielu lat ustawy oraz posługuje się nieaktualną nazwą “Akademia Pedagogiczna im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie”. Nasze pismo w tej sprawie Rektor zignorował, podobnie zresztą jak kilkadziesiąt innych pism od początku naszej działalności. (Nota bene możemy się domyślać, skąd bierze się lekceważenie IP UP przez władze Uczelni: jak Rektor zeznał niedawno w sądzie, nigdy nie uznawał Inicjatywy za “prawdziwy” czy pełnoprawny związek zawodowy, bowiem jego zdaniem powstał on w celu ustanowienia ochrony związkowej dla kilku osób — skądinąd już dawno zwolnionych i walczących o swoje prawa w sądzie pracy — oraz w celu krytykowania jego osoby.) W korespondencji z Państwową Inspekcją Pracy Rektor zobowiązał się jednak do przygotowania propozycji zaktualizowanych zasad przyznawania premii pracownikom niebędącym nauczycielami akademickimi. Do tej pory nic nam o takich propozycjach nie wiadomo.

A teraz opiszemy, jak to wygląda w praktyce. Wszyscy członkowie komisji z wyjątkiem przedstawiciela IP upoważnili przewodniczącego, dr. Łaciaka, do “podejmowania decyzji przy rozpatrywaniu wniosków premiowych”. Mamy poważne wątpliwości, czy upoważnienie to jest skuteczne z prawnego punktu widzenia: zgodnie z wyżej wspomnianym Regulaminem komisja (kolegialnie) opiniuje wnioski, a nie podejmuje decyzje. Przewodniczący Łaciak nie zwołuje comiesięcznych posiedzeń, zgodnie z terminarzem wpływających co miesiąc wniosków. Zamiast tego informuje on członków komisji — z jedno- lub dwudniowym wyprzedzeniem — o możliwości zapoznania się z wnioskami i wyrażenia opinii. Jest to niezgodne zarówno ze Statutem, jak i z Regulaminem: opinię wyraża komisja (organ kolegialny), a nie poszczególni członkowie. Jednak przewodniczący regularnie ignoruje wniosek przedstawiciela IP o zarządzenie głosowania, w którym przewodniczący dysponowałby 6 głosami (w tym również głosem osoby, której premia przyznawana jest regularnie co miesiąc), a przedstawiciel IP jednym głosem.

Wszystkie dobrze uzasadnione wnioski o premię IP opiniuje pozytywnie. Natomiast jest jeden wniosek, który wpływa co miesiąc w identycznej formie: p/o dyrektora odnośnego instytutu wnioskuje o dodatkową premię dla pracownika za pomoc przy “przygotowaniu nowych testów (standardyzacja testów) na zajęcia dydaktyczne”, co ma być pracą wykonaną poza zakresem (w domyśle: służbowych) czynności. Nie wiadomo:
– na czym dokładnie polega “przygotowanie testów” (tworzenie? kserowanie?);
– czy pracownik ma odpowiednie kwalifikacje do standardyzacji testów;
– czy praca wykonywana jest co miesiąc;
– ile czasu zajmuje ta czynność średnio w danym miesiącu;
– dlaczego nie wchodzi to w zakres obowiązków służbowych pracownika, skoro część jego etatu to praca na stanowisku technicznym.

Powtórzmy: miesiąc w miesiąc identyczny wniosek. W rezultacie osoba ta otrzymuje co miesiąc ok. 600-650 zł premii uznaniowej, a być może więcej w związku z ostatnimi zmianami w regulaminie płac.

Z ogólnie dostępnych informacji szacujemy, że pensja owego pracownika jest bardzo zbliżona do pensji tytularnego profesora zatrudnieniego w Uczelni. Jednocześnie jest znacznie wyższa od pensji profesora UP. Zakładamy, że pracownik ów może otrzymywać jeszcze inne dodatki czy nagrody, o których nam nie wiadomo. Ponadto, w przestrzeni publicznej pojawiają się poważne zarzuty ze strony innego ważnego członka tej samej organizacji związkowej dotyczące przywłaszczania funduszy związkowych, no ale to już jest sprawa dla prokuratury.

Fakt, że osoba, której dotyczy niniejszy wpis, jest jednocześnie przewodniczącym jednego ze związków zawodowych działających w Uczelni, uprawdopodabnia twierdzenie, że jest to przykład istniejącej w UP korupcji, ale temu tematowi poświęcimy osobny tekst.

Kategorie
Oficjalne opinie i pisma

Czy Uniwersytet Pedagogiczny zniknie z mapy Krakowa?

Być może nie wszyscy jeszcze wiedzą, że najnowszym pomysłem obecnych władz UP jest usunięcia z nazwy uczelni wyrazu “Pedagogiczny”. Może to się stać szybciej, niż się nam wszystkim wydaje: kwestia ta ma być głosowana już na najbliższym posiedzeniu Senatu, w poniedziałek 20 marca. Ponadto rektor zadeklarował publicznie, że ma poparcie Ministerstwa oraz parlamentarzystów partii rządzącej (zmiana nazwy wymaga specustawy). Już w kwietniu możemy przestać pracować na Uniwersytetem Pedagogicznym. Bez szerokiej dyskusji, bez konsultacji, bez rozważenia długofalowych konsekwencji tego posunięcia.

Jeżeli ktoś będzie próbował Państwa przekonać, że zmiana nazwy wiąże się z jakimikolwiek korzyściami dla Uczelni, że jest to “przekształcenie Uczelni w uniwersytet bezprzymiotnikowy”, proszę pamiętać, że jest to wyłącznie chwyt propagandowy. W obecnym porządku prawnym nie istnieje podział na uniwersytety bez- i przymiotnikowe. Posiadamy status uniwersytetu — na równi z Uniwersytetem Jagiellońskim czy Warszawskim. Korzystamy z tych samych uprawnień. Władze UP prawdopodobnie zapragnęły iść w ślady Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego im. Jana Długosza w Częstochowie, którego władze nagłaśniają projekt zmiany nazwy (“przekształcenia w uniwersytet bezprzymiotnikowy”) jako swój wielki sukces. Wprawdzie częstochowski uniwersytet uzyskał duże lepsze oceny w ramach ostatniej ewaluacji dyscyplin, śmiemy jednak twierdzić, że nasza Uczelnia nie potrzebuje pompować swojego prestiżu w ten sztuczny sposób.

Korzyści zmiany nazwy Uczelni nie będzie żadnych, a straty? Naszym zdaniem ogromne i nie do odbudowania. Likwidacja bardzo rozpoznawalnej, docenianej i budowanej przez dziesięciolecia marki. Marki, która dzięki staraniom byłego zastępcy Szkoły Doktorskiej jest już rozpoznawana i doceniana na arenie międzynarodowej. Rezygnacja ze statusu najstarszej uczelni pedagogicznej w Polsce. Dalekie miejsca w rankingach polskich uczelni. Degradacja dyscypliny pedagogika, logicznie niespójna z wcześniejszym wyodrębnieniem Wydziału Pedagogiki i Psychologii. Utrata nieodłącznego elementu naszej tożsamości jako uczelnianej społeczności, a także jasno określonego miejsca na mapie krakowskich uczelni. Koszty związane ze zmianą nazwy, w tym wyrzucenie do kosza ostatnio wprowadzonego systemu identyfikacji wizaulnej Uczelni i konieczność opacowania nowego.

APELUJEMY O PRZEPROWADZENIE W TEJ SPRAWIE REFERENDUM WSRÓD WSZYSTKICH PRACOWNIKÓW, POPRZEDZONEGO RZETELNĄ DYSKUSJĄ.

Oficjalne stanowisko Inicjatywy Pracowniczej w tej sprawie mogą Państwo przeczytać tutaj.

Kategorie
Oficjalne opinie i pisma

Nowe zasady oceny pracowników

Jeśli dotarły do Państwa wieści, jakoby Inicjatywa Pracownicza w UP straciła uprawnienia organizacji związkowej, pragniemy Państwa uspokoić (albo wręcz przeciwnie): nasz związek wywiązuje się ze wszystkich ustawowych obowiązków, w tym z obowiązku wynikającego z art. 251 ust. 9 ustawy o związkach zawodowych. Czynności podjętę przez pracodawcę (w postaci bezskutecznego pisma z dnia 15 marca br. o rzekomej utracie uprawnień związkowych) są sprzeczne zarówno z prawdą obiektywną (stosowny wniosek został złożony do sądu w ustawowym terminie), jak i z posiadaną przez pracodawcę wiedzą (patrz nasza korespondencja do Rektora w tej sprawie). Zapewniamy: trwamy na posterunku, niestrudzenie walczymy o prawa pracowników UP i wykuwamy przyszłość Naszej Uczelni.

W reakcji na liczne wątpliwości zgłaszane do IP przez pracowników, w styczniu br. wystąpiliśmy do Rektora z zapytaniem, jakie zasady i formularze oceny nauczycieli akademickich w UP obowiązują w okresie ewaluacji 2022-2025. W odpowiedzi z 15 lutego br. Rektor jednoznacznie wskazał na zarządzenie nr R/Z.0201 z dnia 15 maja 2020 r., wraz z późniejszymi zmianami, czyli na tzw. “starą” ankietę. Przy okazji pouczającym tonem zasugerował, że dwie z trzech osób podpisanych pod naszym pismem powinny o tym wiedzieć, ponieważ same uczestniczyły w pracach nad (“starą”) ankietą. Oczywiście Rektor się mylił: sygnatariuszki pisma pracowały nad nową ankietą. To niby drobiazg, ale jakże znamienny: Rektor już wówczas mylił obydwie ankiety, być może dlatego, że planował wprowadzenie nowych zasad w marcu, o czym, rzecz jasna, nie raczył w swoim piśmie wspomnieć.

I tak 14 marca br. Rektor wydał zarządzenie zmieniające zaady oceny nauczycieli akademickich, przy czym zasady te mają dotyczyć ocen za okres “od daty ostatniej przeprowadzonej oceny (nie wcześniej niż od 1 października 2021 r.).” Tymczasem zgodnie z art. 128 ust. 3 Ustawy z dnia 20 lipca 2018 r. – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce kryteria oceny okresowej powinny zostać przedstawione nauczycielowi akademickiemu przed rozpoczęciem okresu podlegającego ocenie. Komunikat Prorektora ds. Nauki Nr RN.K.0211.1.2019 z dn. 30 grudnia 2019 r. ws. nowych arkuszy oceny pracowniczej nie wywołał skutków prawnych (nie wprowadził nowych zasad), ponieważ tylko zarządzenie Rektora ma taką moc. Skutków prawnych nie wywołała także pozytywna opinia Senatu nt. projektu nowych zasad oceny z dn. z 16 grudnia 2019 r. A zatem z formalnego punktu widzenia nowe zasady oceny pracowników zostały wprowadzone dopiero 14 marca 2023 roku.

W związku z powyższym stwierdzamy, że wprowadzone zarządzeniem z dnia 14 marca 2023 r. nowe zasady oceny nauczycieli akademickich można stosować wyłącznie do przyszłych okresów ocen pracowniczych (czyli w okresach od 14 marca 2023 r.). Innymi słowy, niedopuszczalna jest ocena pracownika wg nowych zasad za okres sprzed 14 marca br. Przypomnijmy raz jeszcze: w swoim piśmie z 15 lutego Rektor jednoznacznie stwierdził, że na tamtą chwilę (15 luty 2023 r.) obowiązującymi kryteriami oceny pracownika były te, które określało zarządznie z 15 maja 2020 r. (“stara ankieta”). Takie kryteria znał pracownik w dniu 15 lutego 2023 r., a w razie wątpliwości mógł to sprawdzić w Intranecie, w zakładce procedury. Rektor może wiele, ale nie może zmienić stanu prawnego, jaki obowiązywał w przeszłości i który sam notabene potwierdzał.

Ponadto mamy wątpliwości, czy Rektor spełnił ustawowy wymóg uzyskania aktualnych opinii wszystkich działających w Uczelni związków zawodowych.

Pełny tekst naszego stanowiska do pobrania tutaj.

W razie gdyby ktoś żądał od Państwa wypełnienia nowego arkusza oceny okresowej, proszę powołać się na to pismo Rektora. Nie pozostawia ono wątpliwości, że do czasu ogłoszenia nowego zarządzenia obowiązywały “stare” zasady i tylko je można stosować do okresów sprzed 14 marca 2023 r. Pismo Rektora było odpowiedzią na nasze zapytanie.

Kategorie
Oficjalne opinie i pisma

Stanowisko “Inicjatywy Pracowniczej” w sprawie podwyżek wynagrodzenia „styczeń 2023″

Tytułem wstępu: stałym, można rzec rytualnym elementem każdego spotkania Jego Magnificencji z pracownikami (np. podczas posiedzeń Senatu) stało się w ostatnim czasie oskarżanie “Inicjatywy Pracowniczej” o blokowanie różnego rodzaju spraw, zwłaszcza tych dotyczących wynagrodzeń. Rzecz jasna z formalnego punktu widzenia zawsze dotrzymujemy ustawowego terminu, ale dla Pana Rektora to ewidentnie za mało. A dlaczego zwykle przygotowanie stanowiska zabiera nam więcej czasu niż innym związkom? Dlatego, że do każdej sprawy — a już zwłaszcza do sprawy tak fundamentalnej jak wynagredzenia pracowników — podchodzimy z najwyższą starannością, o czym świadczą przygotowywane przez nas opinie. Czy inne związki zawodowe wykazują się podobną starannością? To już pozostawiamy Państwa ocenie. W każdym razie na naszą prośbę o konsultacje międzyzwiązkowe w sprawie planowanych podwyżek nie zareagował żaden inny związek działający w UP.

Ponieważ nie każdy ma czas czytać szczegółowe analizy, pozwolimy sobie streścić glówne punkty naszego stanowiska. Przede wszystkim, przedłożony przez Rektora dokument zawiera szereg błędnych obliczeń, na które nikt inny nie zwrócił uwagi. Z naszej analizy wynika, że na podwyżki dla adiunktów i asystentów ze stopniem doktora nie rozdysponowano kwoty 770 490,92 zł. Już choćby z tego względu nie możemy pozytywnie zaopiniować projektu.

Apelujemy zatem o ponowne przeliczenie wysokości podwyżek i przeznaczenie ww. kwoty na wzrost wynagrodzeń dla adiunktów, którzy w Uniwersytecie Pedagogicznym są najbardziej niedowartościowana grupą pracowników. Niezmiennie stoimy na stanowisku, że należy zadbać o wzrost wynagrodzeń pracowników na najniższych stanowiskach (lektorów, asystentów, adiunktów). Nauczyciela akademickiego rozpoczynającego ścieżkę kariery zawo­dowej należy odpowiednio zmotywować i zachęcić do pracy na uczelni. Dlatego konieczne jest zaproponowanie mu motywującego i konkurencyjnego wynagrodzenia.

Niestety kolejny raz przy przeprowadzaniu podwyżek wynagrodzeń proporcjonalnie mniej rosną wynagrodzenia w grupie pracowników będących nauczycielami akademickimi. Jesienią wzrost ten wynosił średnio ok. 6% dla pracowników niebędących nauczycielami (bez uwzględnienia najniższych grup) i ok. 3% dla nauczycieli (bez uwzględnienia najniższych grup). Obecnie ponownie proponuje się wyższy wzrost procentowy wynagrodzeń w grupie pracowników niebędących nauczycielami (około 11% wśród administracji, a 8-10% wśród nauczycieli). Nie negujemy potrzeby wzrostu wynagrodzeń w grupie pracowników niebędących nauczycielami, apelujemy jednak o zachowanie jednakowej proporcji wzrostu wynagrodzeń, a jeśli stosujemy różnicowanie, to szala powinna przechylać się w stronę nauczycieli akademickich, bo to oni są odpowiedzialni za kształcenie, rozwój i naukę, od czego w dużej mierze zależy subwencja ministerialna.

W Uniwersytecie Pedagogicz­nym znacznie zachwiane zostały ministerialne proporcje wynagrodzeń w poszczególnych grupach nauczycieli akademickich. Najbardziej uprzywilejowaną grupą są profesorowie tytularni, których wynagrodzenie o prawie 41% przekracza minimalne wynagrodzenie ministerialne, a najbardziej upośledzoną – adiunkci, których wynagrodzenie większe jest od minimalnego o zaledwie 8%. W przypadku wszystkich pozostałych grup zatrudnienia wartości te wahają się od 17% dla lektorów, do 23,5% dla profesorów uczelni i 25% dla asystentów. I jakkolwiek należy z satysfakcją przyjąć fakt, że w Uniwersytecie Pedagogicznym wynagrodzenia nauczycieli akademickich są znacznie wyższe w stosunku do minimów ministerialnych, to jednak trudno zaakceptować tak duże dysproporcje, zwłaszcza pomiędzy wynagrodzeniami profesorów tytularnych i adiunk­tów. Dlatego postulujemy zmniejszenie tej różnicy poprzez podniesienie wynagrodzeń adiunktów ze stopniem doktora do wysokości co najmniej 6422 zł. (+22% w stosunku do minimum ministerialnego).

Opowiadamy się również za obniżeniem pensum dydaktycznego do poziomu innych uczelni i za podniesieniem pensji najniżej zarabiającym, którzy w porownaniu z innymi uczelniami zarabiaja mniej.

Już na koniec dodamy, że obecny sposób “konsultowania” propozycji Rektora z naszym związkiem de facto nie pozwala na żadną realną, merytoryczną dyskusję. Rektor przesyła do nas gotowe propozycje, które w ciągu kilku dni mają już akceptację pozostałych związków (co zresztą jest ewidentną “ustawką”, mało wyrafinowanym zabiegem socjotechnicznym, mającym na celu stawiać IP w złym świetle). Apelujemy do Pracodawcy o prowadzenie prawdziwych, a nie pozorowanych konsultacji, jeszcze na etapie dyskusji nad założeniami każdej nowej propozycji. Pozwoli to uniknąć szeregu błędów, w tym tak nieprofesjonalnych jak błędy w obliczeniach.

Z pełną treścią naszego stanowiska można zapoznać się tutaj. Propozycję pracodawcy wraz z tabelami można zobaczyć tutaj.

Kategorie
Opinie i analizy

Uniwersytet Pedagogiczny, czyli kilka słów o ekonomii wykluczenia

Pisząc te słowa próbuję zrozumieć naturę zdarzeń, w które uwikłała nas historia. Oswoić lęki, nazwać to, czego doświadczam od ponad dwóch lat. Odnaleźć sens w byciu świadkiem.

Jako pierwszy powód zwolnień w Uniwersytecie Pedagogicznym podano konieczność „zbilansowania budżetu”. Zdecentralizowane finanse (wcześniej rozliczanie centralnie, w oparciu o wewnętrzny podział subwencji) ujawniły wysoki poziom niedofinansowania instytutów osadzonych na dyscyplinach humanistycznych. Z tajemniczych tabelek kanclerza, pokolorowanych w Excelu, wynikało, że długi są wielomilionowe i zamierzamy w kierunku czarnej dziury. A jak wiadomo, w pobliżu czarnych dziur standardowe prawa logiki zakrzywiają swój bieg. W uczelni podniesiono alarm, wprowadzono stan wyjątkowy. Ponieważ jednak nigdy nie ujawniono oficjalnego planu restrukturyzacji, w którym byłby np. zapis o zakazie odtwarzania stanowisk zlikwidowanych w wyniku przeprowadzonej optymalizacji, dokonywano zwolnień i ogłaszano konkursy na te same stanowiska.

Zasadniczo jednak zaczęło się od zwolnień emerytów. Na początku wierzyliśmy, że zmiany strukturalne i kadrowe są konieczne. Uwierzyliśmy nawet, że pobieranie emerytury i praca na etacie ma w sobie coś niewłaściwego. Ustalone wcześniej reguły komunikacji uległy zaburzeniu. W publicznych wypowiedziach kanclerz przypisywał osobom w wieku emerytalnym lenistwo, opieszałość, wąskie horyzonty poznawcze. Ale pragnienie reformy, hodowane od wieków w głębokich, skostniałych strukturach akademickich, okazało się tak silnie, że uwierzyliśmy w obietnice Dobrej Zmiany.

Z czasem pracę straciły osoby głośno protestujące przeciwko nowej polityce finansowej, kadrowej i jakościowej, jak i te, które w ogóle nie protestowały – okazały się bowiem łatwym celem. Byli rektorzy, urzędujący dyrektorzy instytutów, aktywni działacze i działaczki związków zawodowych… Główny powód? Otwarte wyrażenie sprzeciwu, interpretowane jako brak lojalności. Zwalnianym odmówiono nawet prawa do rozmowy z pracodawcą.

Dobrze wszyscy wiemy, że w feudalnym systemie uczelnianym zdobycie tytułu doktora habilitowanego jest jak nadanie szlachectwa. Później możesz już tylko dołączyć do profesorskiej arystokracji. Gdzieś pomiędzy dopada cię „profesura podwórkowa”, czyli tytuł profesorski twojej własnej uczelni. Tracisz go w momencie zwolnienia. Odkąd nowa władza zaczęła przeliczać tytuły na etaty okazało się, że jednak „trzeba stawiać na młodych”. Bo mniej kosztują. Nagle szlachectwo i tytuły arystokratyczne zaczęły niewiele znaczyć. Właściwie należało nas wszystkich zwolnić – wyszlibyśmy przynajmniej na zero. Dlaczego tak zaprojektowano budżet uczelni? Dlaczego stała za tym osoba niegdyś skazana prawomocnym wyrokiem za przekroczenie uprawnień i wprowadzenie w błąd urzędu, w którym pracowała? Nie wiemy.

Po roku zwolnień, w całkiem młodym wieku, wielu z nas zaczęło odliczać czas do emerytury.

Optymalizacja, czyli meandry narracji neoliberalnej

Transformacja została wprowadzona w UP w myśl reguły bez znieczulenia i bez sprzeciwu, jako terapia szokowa. Nagle kluczowym powodem zwolnień osób sprzeciwiających się polityce nowych władz uczelni stała się „utrata zaufania pracodawcy” – kryterium nieznane dotąd w środowiskach akademickich, gdzie nawet najcięższe przewinienia traciły swój rezon w mozolnych, trwających lata postępowaniach dyscyplinarnych. Tymczasem okazało się, że człowieka można zwolnić szybko, z dnia na dzień, wystarczy myśleć jak Frank Underwood w serialu House of Cards: przejrzeć wygórowane zakresy obowiązków, niesumujące się w Wordzie tabelki finansowe, zmęczone podpisy – zawsze czegoś zabraknie, albo czegoś będzie za dużo. Nagle – jak nigdy wcześniej – nasz uniwersytet nawiązał kontakt z realiami rynku pracy. Jak w Amazonie, jak w mBanku – i u nas zaczęto zwalniać związkowców. Za działalność związkową. Wieżą z kości słoniowej się rozpadła.

Utrata zaufania pracodawcy oznacza w rzeczywistości, że pracodawca rości sobie prawo do nieomylności. Nigdy nie przyzna się do błędu. Dlatego po kolejnych zebraniach z władzami uczelni coraz trudniej było zaufać swoim oczom i uszom. Z przerażeniem zauważam pewnego dnia, że tęsknię do jakiejś narracji, która obieca mi spokój, ugłaszcze spójnością. Jakże łatwo uwierzyć w chwili słabości w opowieść o protestujących mącicielach, którzy „niepotrzebne wzbudzają niepokój w naszej społeczności”. Każdy, kto jawnie protestował, traktowany był z podejrzliwością. Ta atmosfera eliminowała spontaniczne odruchy solidarności. Zamieszkaliśmy w mentalnych panoptykonach.

Media

Po roku rządzenia i negatywnych artykułów na temat uczelni w mediach lokalnych i ogólnopolskich, rektor postanowił „przejąć narrację”. Uczelnia podpisała porozumienie z Polska Press, a w radiu i gazetach regionalnych zaczęły pojawiać się tendencyjne wywiady (czy to z rektorem, czy kanclerzem). Próbowano wykreować rzeczywistość na pozór zwyczajną, w której odbywają się „normalne ruchy kadrowe”. Tylko dzięki nieludzkiemu wysiłkowi Inicjatywy Pracowniczej, aktywności biura poselskiego Macieja Gduli i rewolucyjnemu zaangażowaniu społeczności LGBT+, protestującej po wycofaniu się uczelni z dobrych praktyk na rzecz różnorodności, prawda o sytuacji w UP mogła ujrzeć światło dzienne. Dzisiaj, kiedy nasza uczelnia wybrała swoje nowe, koszmarne logo, nie da się już zatrzymać setek ironicznych komentarzy, które zaczynają pojawiać się w mediach społecznościowych. Ile oślepionych władzą oczu musiało zaakceptować tę graficzną pomyłkę? Ile rąk klepnęło coś, co zamienia naszą komunikację zewnętrzna w smutny, falliczny żart?

Atomizacja społeczności

Szybko stało się jasne, że władza oczekuje podporządkowania całkowitego, bezwarunkowego i niezachwianego. Zostaliśmy podzieleni na królestwa (zwane instytutami) i pouczeni, że powinniśmy pilnować swoich interesów. Obsesja kontroli stała się totalna: zmieniono regulamin korzystania z poczty służbowej, wyraźnie artykułując możliwość sprawdzania naszych kont pocztowych przez pracodawcę (choć większość z nas pracuje na prywatnym sprzęcie); zaczął się okres anonimowych donosów, opartych na informacjach zaczerpniętych z mediów społecznościowych pracowników; konto byłego rektora zostało zhakowane, co doprowadziło do ujawnienia poufnych informacji. Władze monitorowały nawet podpisy pod petycjami w obronie zwalnianych kolegów i koleżanek. Na słynną „panią Basię” z dziekanatu, wieloletnią współpracowniczkę rektora (wówczas na stanowisku dziekana) nałożono karę porządkową za podpisanie petycji w obronie koleżanki (użyła słów: „podpisuję, bo to kłamstwo”). Chodziło o kontrolę nad ludźmi i utrzymanie nas w napięciu, strachu.

W przedziwny sposób zaczęto też interpretować pojęcie autonomii uczelni: nie jako jej niezależność od władzy politycznej i jej bezpośrednich wpływów, tylko jako jawne przyzwolenie na prowadzenie brutalnej polityki kadrowej oraz stopniowe izolowanie uczelni od wpływów międzynarodowego i krajowego środowiska naukowego.

Ewangelia dla Nauki dała rektorom potężne instrumenty sprawowania władzy. Nawet istniejący dotychczas mechanizm angażowania społeczności w decyzje kadrowe został zakwestionowany. W kilku wypadkach wybory dyrektorów instytutów i kierowników katedr (lub ich odwołania), które zwykle stanowiły przypieczętowanie woli rady instytutu, zostały rozstrzygnięte jednoosobową decyzją rektora. Na miejsce zwalnianych lub rezygnującej „kadry menadżerskiej” odgórnie powoływano zwolenników obecnych władz. Łączenie i dzielenie instytutów stanowiło doskonały argument za usunięciem niepokornych dyrektorów. Ostatnio o przekształceniach jednostek (np. Instytutu Geografii) ich dyrektorzy dowiadują się z oficjalnych zarządzeń.

Entropia

W pracy cenię sobie profesjonalizm. Robię kursy i szkolenia z zarządzania, czytam Ewangelię Gowina, kodeks pracy, kodeks administracyjny. Spotkanko za spotkankiem, bo kontakt z ludźmi fundamentem porozumienia. Ale nadchodzi taki moment, kiedy wiesz już, że nie ma miary, którą można by ogarnąć ten chaos i codzienne rozproszenie ludzkiej energii. Sięgasz więc po książki z innych rejestrów, z innych epok totalnych, bo opisane w nich mechanizmy jakoś lepiej przystają do twojej rzeczywistości.

I zaczynasz swoje prywatne Wielkie Mentalne Czuwanie: nasłuchujesz wiadomości o tym, kto następny zostanie zwolniony; sprawdzasz maile od związku zawodowego, szukając w nich swojego nazwiska; próbujesz zrozumieć zależności, w które uwikłał cię System.

Może osobom z zewnątrz trudno zrozumieć ogrom emocji, które towarzyszą nam od ponad dwóch lat. Przecież na całym świecie ludzie są zwalniani z błahych powodów, a stabilność zatrudnienia zawsze była fikcją. Ale warto zrozumieć, że każde jedno zwolnienie to osobisty dramat, bo zaprawdę dotyka osób wierzących, że to, co robią ma głęboki, społeczny sens. Nie jesteśmy idealni, nieomylni, ale czyż w Konstytucji RP nie zapisano, że „przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych”?

Po pewnym czasie wieści o sytuacji w Twoim miejscu pracy docierają do rodziny. Najpierw martwić zaczyna się mama, zgodnie z kolejnością dziedziczenia zmartwień. Babci mówi się niewiele, bo by od tego umarła. Później martwi się reszta rodziny. Nagle Twój etat, który zawsze był jak Cud Bożonarodzeniowy, jak wymarzony prezent pod choinkę – nieco uciążliwy, nie szyty na miarę, ale jednak będący spełnieniem Twoich marzeń – jest zagrożony. W atakach paniki przeglądasz ogłoszenia o pracę na stanowiskach naukowo-dydaktycznych i jeszcze wyraźniej widzisz, że na uczelniach w twojej dyscyplinie pracy nie ma, i nie będzie. Każdego dnia czekasz na wypowiedzenie, jak na nadejście Mesjasza. Sprawdzasz skrzynkę pocztową i biegniesz na pocztę odebrać listy polecone. Oddychasz z ulgą, kiedy to tylko korespondencja ze spółdzielni. Odbierasz telefony z nieznanego numeru, zawsze myśląc, że to Oni… Przychodzą takie dni, że nie możesz wstać z łóżka. Albo marzysz o tym, żeby zasnąć i przespać kolejne lata kadencji twojego szefa. Obudzić się już w innym miejscu i czasie.

Ciało

Niektórzy z nas jeszcze pamiętają, jak przez kilka kolejnych lat staraliśmy się o uruchomienie na uczelni karty Multisport – promocyjnych wejściówek na obiekty sportowe, do których zwyczajowo dopłacają pracodawcy, w ramach wspierania work-life-balance. Śmieszna sprawa, ale brzmi lepiej niż „zapomoga świąteczna” – nasz stały dodatek do pensji, przyznawany w okresie bożonarodzeniowym. Marzyły nam się wyrzeźbione ciała i płaskie brzuchy. W tej kwestii władze uczelni były jednak zawsze zgodne – odmawiały, polecając korzystanie z uczelnianego basenu.

A ciała tak bardzo mdli od uczelnianej polityki… U mnie odruchy wymiotne pojawiały się przy każdym mailu o zwolnieniu kolejnej osoby. Ciała sztywnieją, głowa chowa się w barkach. Jakby cały rok, całe lata, padał na ciebie zimny deszcz…

Pod koniec listopada 2022 dochodzi do nas wiadomość o śmierci Anny Sienkiewicz-Rogowskiej, wicedyrektorki Muzeum Warszawy. Od kilku lat poddawana presji politycznej, nie poddawała się, walczyła. Jej serce nie wytrzymało. Czy tak trudno zrozumieć realne konsekwencje donosów, zastraszeń i ciągłej presji politycznej?

Zniewolony umysł

Jak dobrze wszyscy wiemy, stopniowa erozja dyskursu akademickiego to w przypadku UP dzieło przewodniczącego związku zawodowego Solidarność. Od lat atakował władze uczelni, w tym poprzedniego rektora, posługując się retorycznymi apelami rozsyłanymi do pracowników uczelni, a w szczytowej fazie karykaturami, wieszanymi w związkowej gablotce. Wszystkie one, utrzymane w podobnej stylistyce, przedstawiały tytułowego psa pimpka (złośliwe określenie ówczesnego rektora), doświadczającego licznych upokorzeń ze strony współpracowników. Brak reakcji ze strony władz uczelni był wówczas (i jest nadal, bo kolejne grafiki wiszą koło stołówki) wyraźnym znakiem danym społeczności, że tego typu retoryka nie będzie karana.

Świadkiem tych działań zawsze była milcząca większość. Milczenie oznaczać mogło tak wiele: od przyzwolenia, po formę ucieczki lub zastygnięcia i zakamuflowania.

Faktem jest jednak, że gra ustępstw i lojalności, o której pisał Miłosz w Zniewolonym umyśle, toczy się dalej. Wytwarza solidarność wśród tych, którzy ją uprawiają. „Aktorstwo dnia codziennego tym się różni od aktorstwa w teatrze, że wszyscy grają przed wszystkimi i wiedzą nawzajem o sobie, że grają. To, że ktoś gra, nie jest mu poczytywane za ujmę i nie dowodzi bynajmniej jego nieprawowierności. Chodzi tylko o to, żeby grał dobrze, bo umiejętność dobrego wejścia w swoją rolę stanowi dowód, że ta część jego osobowości, na której buduje swoją rolę, jest w nim dostatecznie rozwinięta”. Żyjąc więc w lęku przez zrośnięciem z rolą, robimy co do nas należy.

Dobry panie – czy będziesz wiedział, co przeżyłeś?

Rektor kreuje narrację, w której przekonuje nas, że wszystkie działania podejmowane są dla naszego dobra, o które dba się dniami i nocami. Po lekturze Chamstwa Pobłockiego trudno jednak nie dostrzec tej uderzającej analogi między sytuacją na UP a relacjami: pan-chłopi w feudalnej Polsce. „Dobry pan to taki, który nie musi własnoręcznie bić, bo ma do tego sługów” – pisze historyk. Brzmi znajomo? Ile to razy rektor tłumaczył, że nie będzie ingerował w działania prorektorów, choć w rzeczywistości ponosi pełna odpowiedzialność (jako pracodawca) za to, co dzieje się w uczelni? Ojciec-patriarcha zawsze powie, że swoim dzieciom pomaga, a nie je eksploatuje. Dzieci zaś przedstawia się jako te, które same o sobie nie mogą stanowić i potrzebują prowadzenia oraz ochrony.

Niestety ten sam ojciec nosi cechy homo sovieticus – został podporządkowany „partii”, ucieka od wolności i odpowiedzialności, dogaduje się z władzą, bo „taka koniunktura”, reaguje impulsywnie na jakiekolwiek objawy sprzeciwu. Nigdy nie przeciwstawi się silniejszym, a zatem zapewne nie zdąży się zorientować na czas, kiedy silniejsi się go pozbędą. Nie myśli samodzielnie, nie podejmuje autonomicznych decyzji. Chce się wszystkim przypodobać, więc jego decyzje są ze sobą wewnętrznie sprzeczne. Jak każdy narcyz przeżywa oceny innych, twierdząc, że ma „grubą skórę”. Obwiniania innych za swoje problemy (strategia opisana przez Audre Lorde: „Zajmij uciśnionych problemami pana”). Patriarcha o tendencjach narcystycznych żąda uległości, bo podświadomie lubi dominować. Czasem mi go nawet żal, bo nie wie, że już ma gotowego następcę na swoje miejsce.

To, co kluczowe dla zrozumienia folwarku uczelnianego, to dążenie do pielęgnowania osobistych więzi między przedstawicielami władzy a „poddanymi”. Porządne instytucje zawsze posiadają transparentne, sformalizowane zasady procedowania spraw. Gdy zasad tych brak, każdy musi osobiście wydreptać sobie ścieżkę „do góry”. Każdy „akt dobroci” skierowany do jednostki (dyrektora, kierownika, profesora) naznacza ją na tle społeczności. W ten sposób wzmacnia się oczekiwanie lojalności wobec „pana” i nieufność wobec korzystających z dobrodziejstw. Cokolwiek wydarza się za zamkniętymi drzwiami gabinetów rektorskich musi zostać zespolone omertą. Na UP dostęp do informacji (np. planu restrukturyzacji) jest ograniczony, nie rozumiemy sposobu podejmowania decyzji, podziału kompetencji, procedury są nieprzejrzyste. Im mniej jawna jest rola danej osoby w układzie, tym prawdopodobniejsze, że jej wpływ na decyzje jest większy. Jak to możliwe, że wszystko poszło nie tak?

Orwell 2022

Przez długi czas wydawało nam się, że problemy wykładowców pozostają przeźroczyste dla studiujących. Ale w 2022 roku student Jakub Gajda stał się ofiarą anonimowego donosu, w którego wyniku został czasowo zawieszony w prawach studenta. Oskarżano go o planowanie ataku na władze przy użyciu plastikowego pistoletu. Interwencja mediów i wykładowców doprowadziła do „odwieszenia” studenta, ale popełnionych krzywd nie dało się już cofnąć. Chłopak zmienił uczelnię.

Arogancja władzy eksplodowała podczas protestów osób LGBT+, domagających się poszanowania ich praw do określania się zaimkami i imionami zgodnymi z tożsamością płciową. Protestujący zostali oddzieleni od uczelni taśmą ostrzegawczą, a protest zagłuszano dmuchawami.

Na uczelni panuje atmosfera pełna napięcia i podejrzeń. Aktywność i samorządność studentów jest ograniczana do minimum. „Fluid zbiorowy, który powstaje z wymiany i sumowania fluidów poszczególnych, jest zły. Jest to aura siły i nieszczęścia, wewnętrznego paraliżu i zewnętrznej ruchliwości” (Miłosz, Zniewolony umysł).

Militaryzacja uczelni

Jakiś czas temu na naszym Uniwersytecie (uczelni pedagogicznej!) otwarto studia: bezpieczeństwo międzynarodowe, bezpieczeństwo państwa. W czerwcu 2022 uczelnię odwiedza Prezes Rady Ministrów, Mateusz Morawiecki. Jak informuje uczelnia, „rozmowy dotyczyły przede wszystkim budowy centrum dydaktyczno-konferencyjnego, obejmującego wielostanowiskową strzelnicę”. Strzelnicę! Nie przedszkole, nie żłobek, nie centrum kultury, lecz miejsce, w którym uczy się zabijać ludzi.

28 października 2022 na stronie uczelni opublikowano zdjęcie z wizyty Wiceprezesa Rady Ministrów, Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Piotra Glińskiego oraz Wicemarszałka Sejmu RP Ryszarda Terleckiego. Grupa zadowolonych mężczyzn przedziera się przez ruiny fortu. Uważny obserwator może dostrzec, że w grupie (w drugich rzędach) są trzy kobiety – całkowicie zasłonięte przez mężczyzn. Publikujący zdjęcie nie widzą w tym nic niewłaściwego.

27 października na stronie UP umieszczono informację o spotkaniu władz uczelni „w gmachu Sejmu RP z Wicemarszałkiem Sejmu Ryszardem Terleckim oraz Sekretarzem Stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej Wojciechem Skurkiewiczem. Podczas rozmowy poruszono między innymi temat otwarcia w Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie kierunku cyberbezpieczeństwo oraz nawiązania współpracy między Uczelnią a Ministerstwem Obrony Narodowej”. 14 października 2022 rektor Borek udziela wywiadu w TVP3 Kraków, w którym informuje, że dzięki współpracy z kuratorium zrealizowano pilotażowy program z zakresu obronności dla ostatnich klas LO.

Proste zasady dyplomacji zakładają, że uczelnia pedagogiczna powinna współpracować z kuratorium. Ale nie musi robić tego w tak ostentacyjny sposób. Liczne spotkania z kurator Nowak oraz przedstawicielami rządu to jawna deklaracja polityczna. Rektor w ten sposób pokazuje swoje wpływy w ministerstwie, chwali się znajomościami. Czy to naiwność wierzyć, że służba cywilna (a przecież pracujemy w uczelni publicznej!) powinna zapewniać zawodowe, rzetelne, bezstronne i politycznie neutralne wykonywanie zadań?

Choć nasza władza z gorliwością modernizuje UP, styl sprawowania władzy jest całkowicie oderwany od współczesnych standardów komunikacji i zarządzania. Stanowi przeciwieństwo idei uniwersytetu otwartego (przypomnę, że senat cudem odrzucił plan budowy ogrodzenia wokół uczelni, który dobitnie wyrażał stosunek władzy do świata zewnętrznego). Otwartość instytucji oznacza, że nikt nie jest w posiadaniu prawdy ostatecznej, konieczne jest więc bezustanne inicjowanie dialogu, umożliwiającego współistnienie. W przypadku uniwersytetów filarami otwartości są zasady: autonomii uczelni, wolności badań akademickich, możliwość zrzeszania się w związkach zawodowych oraz stowarzyszeniach studenckich, zasady kolegialności i samorządności. Każdą z nich nasza władza próbuje rozmontować. Każda oznaka niezgody traktowana jest z najwyższą pogardą.

Obserwujemy również kult „działania dla działania”. Na UP reformuje się „dla reformowania”, choć nikt nie widział dowodów na to, że reformy są konieczne i skuteczne. Mimo wielokrotnych zapewnień, że po półtorej roku zwolnień „sytuacja finansowa jest stabilna”, ciągle dochodzi do łączenia i przekształcania jednostek. Ostatni raz zajmowaliśmy się kwestiami rozwoju naukowego przy okazji parametryzacji i tylko dlatego, że za otrzymanymi kategoriami „idą pieniądze”. Rektor ds. Nauki milczy.

I w końcu uczelniana nowomowa, której nauczyliśmy się przez ostatnie dwa lata… Składa się z fraz: propozycja przejścia na kontrakt czasowy dla emerytów (czytaj: dyskryminacja ze względu na wiek i przekształcenie umów na czas nieokreślony w kontrakty na czas określony); normalny ruch kadrowy (czytaj: zwolnienia z powodu rzekomego braku lojalności) itp. Wypracowano zespół reguł językowych, które utrudniają świadkom tych zdarzeń ich porównanie do tego, co wcześniej nazywaliśmy kłamstwem i niegodziwością. Starano się doprowadzić do sytuacji, w której różnica między prawdą a fałszem przestała być obiektywna, a o tym, co uznawane jest za prawdę, decyduje siła, presja i stałe powtarzanie tych samych formuł propagandowych.

Co dalej?

Ponoć każda żałoba ma swoje etapy: od zaprzeczania, przez próby targowania się, depresję, po akceptację. Może powinniśmy pogodzić się z myślą, że lepiej nie będzie, przynajmniej przez najbliższe półtora roku. Władza zacznie wewnętrzne gry o tron.

Nazwanie rzeczy po imieniu ułatwia planowanie działań. Timothy Snyder w książce O tyranii. Dwadzieścia lekcji z dwudziestego wieku radzi bronić instytucji – takimi środkami, na jakie nas stać w danym momencie. Chodzi m.in. o dbanie o etykę zawodową; punktowanie postępującego militaryzmu; dbałość o język (chociażby przez unikanie militarnych odwołań czy haseł przypominających mowę nienawiści) i wyczulenie na „niebezpieczne słowa” („Zwracaj uwagę na pojawianie się terminów >>ekstremizm<< i >>terroryzm<<. Bądź wyczulony na >>zagrożenie<< i >>wyjątek<< – są śmiertelnie niebezpieczne. Okazuj gniew, gdy ktoś podstępnie sięga do patriotycznego leksykonu”); utrzymywanie nadziei i wiary w prawdę, dociekliwość, budowanie relacji, wspieranie słusznych spraw, uczenie się od innych instytucji; chronienie życia prywatnego („Co paskudniejsze reżimy wykorzystują swoją wiedzę o tobie, by wywrzeć na ciebie presję. Regularnie czyść komputer ze złośliwego oprogramowania. Pamiętaj, że wysyłając e-mail, piszesz na niebie. Zastanów się nad użyciem alternatywnych narzędzi albo po prostu ogranicza korzystnie z poczty elektronicznej. Sprawy osobiste załatwiaj osobiście”); zachowanie spokoju w sytuacji, gdy ktoś ogłasza kryzys (stan wyjątkowy) i próbuje w ten sposób łamać istniejące zasady.

I na koniec dodaje: „Bądź tak odważny, jak potrafisz”.

Janek Sawa (pseudonim)