Reorganizacja Uczelni i reforma finansów
W grudniu 2020 roku w liście do społeczności akademickiej UP prof. Borek pisał, że dzięki jego kilkumiesięcznym staraniom przy merytorycznej pomocy ze strony p. kwestora Krzysztofa Wąsowicza – nasz uniwersytet otrzymał od Ministra Edukacji i Nauki dodatkowe wsparcie finansowe w kwocie dziesięciu milionów złotych. Dzięki jednorazowemu zwiększeniu subwencji o tę kwotę będziemy mogli pokryć koszty najważniejszych zaległych zobowiązań, z którymi zmagaliśmy się od ostatnich kilkunastu miesięcy (na przykład zaległości w terminowym opłacaniu składek ZUS). Fakt ten będzie mieć również istotny wpływ na poprawę płynności finansowej Uniwersytetu Pedagogicznego. Honorując kilkumiesięczne zabiegi o dodatkowe środki, p. Minister docenił nasze wysiłki reorganizacyjne i optymalizujące funkcjonowanie Uczelni.
Krzysztof Wąsowicz, zatrudniony przez rektora Piotra Borka na stanowisku kanclerza Uczelni, opracował plan restrukturyzacji Uniwersytetu Pedagogicznego. Proces ten w przyszłości miał nie tylko poprawić kondycję finansową uczelni, ale także doprowadzić do jej przejścia w „fazę rozwoju”. Pomimo tego, że, Kolegium Rektorskie podczas swojego listopadowego posiedzenia w 2020 roku nie przyjęło i nie zaakceptowało żadnego planu naprawczego, od początku następnego roku zaczął on być wdrażany. Nie rozumiejąc specyfiki funkcjonowania uczelni wyższej, Krzysztof Wąsowicz potraktował uniwersytet jak korporację, wprowadzając zasady rozliczeń finansowych instytutów i strasząc dyrektorów ogromnymi długami. Rektor nie tylko tolerował paternalistyczny, lekceważący stosunek kanclerza do pracowników, aprobował stosowane przez niego metody zastraszania, ale poszedł o krok dalej – już na początku swojego urzędowania udzielił Krzysztofowi Wąsowiczowi wszelkich plenipotencji w zakresie podejmowania decyzji związanych z restrukturyzacją.
Takie zachowanie rektora szanującej się uczelni wyższej, pomimo późniejszego wycofania się z tej decyzji, odebrane zostało przez wielu pracowników jako przejaw tchórzostwa i braku odpowiedzialności. Pomimo szeroko zakrojonego planu naprawczego działania restrukturyzacyjne w praktyce sprowadziły się do optymalizacji zatrudnienia, co w rzeczywistości oznaczało zwalnianie pracowników. Jak się wkrótce okazało, w grupie zwalnianych znaleźli się głównie ci, którzy związani byli z poprzednią ekipą rektorską, a także osoby krytycznie odnoszące się do zmian wprowadzanych na Uczelni. Jako powód zwolnienia podawano zazwyczaj przeprowadzany proces restrukturyzacji mający na celu poprawę bilansu finansowego Uczelni, czasem także utratę zaufania pracodawcy i rażące naruszenie obowiązków pracowniczych. Zwalniano także osoby w wieku emerytalnym – także i tu nie stosując jasnych kryteriów.
Po latach kanclerz Wąsowicz zeznał w sądzie, że proces restrukturyzacji został wykorzystany do pozbycia się niewygodnych ludzi, których do zwolnienia typował przewodniczący KU NSZZ „Solidarność”, mgr Jan Władysław Fróg. Wąsowicz potwierdził zatem to, co było tajemnicą poliszynela od początku procesu zmian w naszej Uczelni.
Dzisiaj można powiedzieć, że rzekoma reforma systemu zarządzania finansami Uczelni została przeprowadzona w sposób całkowicie nieprzejrzysty. W Okręgowym Inspektoracie Pracy toczą się postępowania w sprawie prawnie wadliwych zwolnień pracowników; aż 45 zwolnionych oddało sprawę do sądu pracy. Zamiast zakładanych wcześniej oszczędności z tytułu restrukturyzacji, Uczelnia traci na odszkodowaniach, wypłacanych wszystkim zwolnionym z naruszeniem prawa. Wiele decyzji finansowych, by wymienić choćby zakup Fortu Bronowice, do dziś budzi poważne wątpliwości.
Potencjał administracyjny, dydaktyczny i naukowy
Zwolnienia pracowników Uczelni, oparte na niejasnych zasadach, często bez porozumienia z dyrekcją instytutów czy przewodniczącymi rad dyscyplin, stały się nagminną praktyką w naszej Uczelni od września 2020 roku. Wszelkie przekształcenia administracyjne były wprowadzane chaotycznie, niespodziewanie, bez merytorycznego uzasadnienia. Pracownicy administracyjni z wieloletnim doświadczeniem odeszli ze swych stanowisk, zostali zwolnieni lub przesunięci w inne miejsca, często niezgodnie ze swoimi kompetencjami. Zmiana umów czasowych pracowników nastąpiła dopiero po kontroli PIP, zainicjowanej przez posłów Lewicy Darię Gosek-Popiołek i Macieja Gdulę, obecnego wiceministra nauki. OZZ „Inicjatywa Pracownicza” wspierała inspektorów pracy w prowadzonych czynnościach kontrolnych. Inicjowała także kilka nowych kontroli PIP, które stwierdziły szereg naruszeń prawa pracy w Uniwersytecie Pedagogicznym.
W efekcie chaotycznego łączenia działów administracyjnych, rotacji pracowników, zwolnień, likwidacji stanowisk i tworzenia nowych, wiele obszarów działania administracji zostało sparaliżowanych. Część pracowników odeszła na własne życzenie, nie chcąc pracować w instytucji, która nie zapewnia im elementarnego poczucia bezpieczeństwa. A przecież jedną z ważniejszych obietnic obecnego rektora było dobranie takiego zespołu najbliższych współpracowników, żeby stanowili oni dla Państwa oparcie i zapewniali swoimi kompetencjami poczucie bezpieczeństwa oraz wzmacniali przekonanie, że uczelnia jest w dobrych, fachowych rękach.a
Niejednoznaczność kryteriów zwolnień pracowników okazała się wprost proporcjonalna do niejednoznaczności celów restrukturyzacji. Jest więc rzeczą wielce wątpliwą, by pracownik Uczelni, jak obiecywał prof. Borek, utożsamiał się w tych warunkach z podmiotem zatrudniającym. Wszak jedna z obietnic rektorskich brzmiała: Zapewnię stabilność zatrudnienia i przejrzyste zasady oceny pracy, które wpływają na jej efektywność oraz utożsamienie się z podmiotem zatrudniającym. Prof. Borek zadeklarował zmniejszenie biurokratyzacji, wierząc, że „urwie łeb hydrze, albo co najmniej mocno naderwie”. Bardzo wątpliwe jest, czy biurokrację ukrócały irracjonalne posunięcia, takie jak zwolnienie dwóch specjalistek z Działu Nauczania, Moniki Topolnickiej-Stolzman i Magdy Krasickiej-Zapał, kierowniczki Biura Współpracy z Zagranicą, Małgorzaty Idzik, karna próba przesunięcia ze stanowiska Kierowniczki Biura Dziekanów p. Barbary Stachowicz i to tuż przed emeryturą, zwolnienie kierowniczki Biura ds. Osób Niepełnosprawnych, dr Małgorzaty Trojańskiej, oraz likwidacja samego biura, by je po roku przywrócić. Takich przykładów „czystek kadrowych” jest wiele, by wspomnieć choćby ostatnie wypowiedzenia umów o pracę wręczone w czerwcu br. czterem pedagożkom z Wydziału Pedagogiki i Psychologii. Zwolnienia te odbyły się z rażącym naruszeniem prawa pracy, co potwierdziła ostatnia kontrola PIP.
W swoim Programie Wyborczym przyszły rektor obiecywał: Naukowiec, rektor wie, że prestiż uczelni wyższej buduje się latami, uwzględniając dokonania poprzedników. Wobec tej obietnicy trudno zrozumieć obserwowane przez nas wszystkich zamykanie kierunków, łączenie innych, zwalnianie naukowców z dużymi osiągnięciami naukowymi, którzy od wielu lat budowali prestiż uczelni. Zaledwie kilka dni temu wygaszono lub zlikwidowano około 10 kierunków studiów bez podania przyczyn. W corocznym rankingu Szkół Wyższych „Perspektywy” w 2023 roku krakowski Uniwersytet Pedagogiczny znalazł się na trzecim miejscu wśród wszystkich uczelni pedagogicznych w kraju. W tym okresie odnotowano także spadek do kolejnej dziesiątki w ogólnym rankingu uczelni akademickich w Polsce. W ewaluacji dyscyplin naukowych przeprowadzonej w 2022 r. nasza Uczelnia nie uzyskała ani jednej kategorii A. Udało się to jedynie dwóm dyscyplinom, ale dopiero na skutek wniesionego odwołania. Wiele faktów świadczy o uzurpowaniu sobie przez obecne władze prawa do likwidacji uczelnianych tradycji humanistycznych, pedagogicznych i demokratycznych. Tak np. podczas ostatniego remontu holu głównego uniwersytetu w lecie 2023 roku zamalowano ścianę, na której znajdowały się nazwiska osób, którym Uczelnia w ciągu kilkudziesięciu lat przyznała doktoraty honoris causa. Byli to przedstawiciele różnych racji, opcji światopoglądowych, wyznań, działań, w całości stanowiący swoisty zapis prawie osiemdziesięcioletniej historii Uczelni. Władze uniwersytetu nigdy nie wytłumaczyły społeczności akademickiej, jakie były powody takiej decyzji.
Potencjał naukowy wielu instytutów, katedr, zespołów badawczych został roztrwoniony m.in. właśnie na skutek zwalniana pracowników i burzenia dotychczasowych struktur. Jesienią 2023 roku Rektor podjął próby niszczenia kolejnych instytutów poprzez odbieranie im prowadzonych kierunków studiów lub ich likwidację, pomimo dobrego naboru. Zlikwidowano Filozofię, odebrano Instytutowi Socjologii kierunek Zarządzanie oświatą i organizacjami pozarządowymi, podawano w wątpliwość prowadzenie kierunku Rozwój osobowy z elementami psychologii, znienacka, już po rozpoczęciu zajęć dydaktycznych w październiku 2023 r. z przyczyn ekonomiczno-formalnych zlikwidowano kierunek Zarządzanie w służbach społecznych. W ostatnim roku dokonano przesunięcia Logopedii z Instytutu Filologii Polskiej, w ramach którego kierunek ten powstał i zyskał środowiskowe uznanie (różne typy studiów logopedycznych były prowadzone już od lat osiemdziesiątych XX wieku), do nowo utworzonego Instytutu Nauk o Zdrowiu. Bulwersuje dodatkowo tempo przeprowadzanych zmian, np. decyzja w sprawie zabrania logopedii do innego instytutu zapadła na 3 dni przed rozpoczęciem nowego roku akademickiego. W naszej ocenie jest to świadectwo zupełnego lekceważenia nauczycieli akademickich i dyrekcji instytutu. Pod osłoną wakacji, 2 sierpnia 2023 r., Rektor ogłosił likwidację samodzielnego Działu Rozwoju, tworząc w zamian Dział Inwestycji i Rozwoju. Kolejny już raz pojęcie „restrukturyzacja” użyte zostało przez władze Uczelni jako pretekst do pozbycia się kompetentnych pracowników.
Kontynuowana jest polityka niszczenia bibliotek instytutowych, a także budowanych przez dekady katedr i instytutów (np. Instytut Politologii, Instytut Filozofii, Instytut Geografii), po to, aby zaspokajać zapotrzebowanie rekrutacyjne w instytutach kierowanych przez sprzyjających Rektorowi dyrektorów. Konsekwencją tego rodzaju praktyk są problemy z zapewnieniem godzin dydaktycznych pracownikom w tych jednostkach, którym w sposób arbitralny odbiera się kierunki studiów. Nikt z władz Uczelni nie konsultuje tych działań nie tylko z pracownikami, ale również z dyrekcjami tych jednostek. Zazwyczaj są oni stawiani przed faktami dokonanymi.
Wyrazistym przykładem polityki kadrowej prowadzonej przez rektora był brak zgody na zatrudnienie od jesieni 2023 roku mgr Eweliny Pytel, pomimo wygranego przez nią konkursu na stanowisko asystenta. Konkurs rzekomo nie spełniał warunków formalnych. Stało się to w sytuacji zapotrzebowania na dydaktyków w Instytucie Neofilologii. A dodać trzeba, że Ewelina Pytel, działaczka Komitetu Obrony Demokracji, jest jedną z osób zaangażowanych w sprawę obrony praw pracowniczych w uniwersytecie.
Jedną z ważniejszych deklaracji wyborczych Rektora stała się stabilność zatrudnienia i przejrzyste zasady oceny pracy jako gwarant efektywności oraz utożsamienia z podmiotem zatrudniającym. Niestety, podmiot zatrudniający nie zapewnił wszystkim pracownikom dobrych warunków pracy, zwalniając lub degradując osoby sprzeciwiające się polityce władz rektorskich, promując pracowników miernych, ale posłusznych. Ocena pracownika jest rzeczą niezbędną, jej warunkiem musi być jednak jasność kryteriów i rzetelność, a jej celem faktyczne wzmacnianie potencjału naukowego Uczelni. Wbrew składanym deklaracjom tego właśnie zabrakło: ocena naukowej działalności pracowników w wielu przypadkach do dzisiaj budzi ogromne wątpliwości. Przeprowadzona w ostatnim czasie ocena pracowników dobitnie świadczy o instrumentalnym jej traktowaniu. Pomimo rzeczowych, popartych opiniami prawników argumentów, które podnosiła Inicjatywa Pracownicza, Rektor podjął decyzję o przeprowadzeniu jej według zasad wprowadzonych w marcu 2023 r. Wprawdzie na oficjalną odpowiedź z ministerstwa na naszą skargę wciąż czekamy, jednak już teraz Rektor przyznał się na spotkaniu z przedstawicielami prezydium uczelnianej IP, że popełnił błąd. Zobaczymy, jakie będą konsekwencje prawne tego błędu.
Komunikacja z pracownikami
Rektor Piotr Borek, który w czasie kampanii wyborczej zobowiązał się rozmawiać z każdym pracownikiem Uczelni i przyjmować wszelką krytykę, nie dotrzymał również tego zobowiązania wyborczego. Przestał rozmawiać ze społecznością akademicką, nie stworzył także warunków do dyskusji, w której mają prawo wziąć udział osoby reprezentujące odmienne racje. Trzeba przyznać, że od jesieni 2023 roku sytuacja nieco się zmieniła, ale przecież zbliżają się wybory na kolejną kadencję. Jednocześnie Rektor od trzech lat toleruje kompromitowanie naszej Uczelni przez zachowania i wypowiedzi przewodniczącego uczelnianej „Solidarności”, Jana Władysława Fróga. Brak jakiejkolwiek reakcji na dwukrotne stanowisko senackiej Komisji ds. Etyki w sprawie ukarania mgr. Fróga za niegodny środowiska akademickiego styl debaty publicznej pozwala przypuszczać, że prof. Borek aprobuje retorykę obrażania, oskarżania, postponowania oraz nieumiejętność prowadzenia merytorycznej dyskusji. A przecież jedną z myśli przewodnich przyszłego rektora, zawartych w Programie Wyborczym była Kultura demokratycznego zarządzania uniwersytetem. Czytamy tam, że Uczelnia jest tym miejscem, które – jak żadne inne – powinna kultywować tradycję dyskursu i ścierania się poglądów, idei na najwyższym poziomie merytorycznym, bez obrażania adwersarzy niezależnie od wyrażanych przez nich poglądów i opinii. W praktyce oznacza to przyjęcie modelu współuczestniczącego i dialogowego, opartego na częstych spotkaniach z kadrą kierowniczą oraz na dzieleniu się wszystkimi uwagami, problemami, pomysłami na poprawienie tego, co szwankuje lub wymaga poprawek.
Prawdziwa cnota krytyki się nie boi, dlatego przyszły rektor obiecywał, że będzie szanował pracowników i studentów bez względu na ich poglądy i stosunek do siebie, znajdzie czas na rozmowę i nie będzie obrażał się za krytykę. Wie bowiem, że rzeczą moralnie naganną jest dyskwalifikowanie człowieka z motywów pozanaukowych.
Tymczasem od trzech lat jesteśmy świadkami szykanowania i zastraszania pracowników i studentów, którzy mają odmienne od władz zdanie w zakresie funkcjonowania Uczelni. Sztandarowymi przykładami są „rozmowy dyscyplinujące”, które przeprowadzał prorektor Robert Stawarz oraz kanclerz Krzysztof Wąsowicz z pracownikami uczestniczącymi w demonstracjach bądź krytykujące władze UP, a także zawieszenie studenta Jakuba Gajdy, aktywisty Samorządu Studenckiego, który miał odwagę wyrażać głośno swoje krytyczne zdanie. Wstyd przypomnieć: na skutek donosu studenta oskarżono między innymi o to, że zamierzał kupić pistolet na wodę, by po przerobieniu go zastrzelić rektorów. Dzisiaj wiemy, że zarzuty zostały sfingowane, a sprawa przez prokuraturę umorzona.
Zanik dyskusji i debat opartych na rzeczowej argumentacji, otwartości oraz szacunku dla odmiennych poglądów, jak też towarzysząca działaniom Rektora atmosfera narastającego strachu i wzajemnej nieufności wobec władz Uczelni, zniszczyły etos Uniwersytetu, oparty na etyce zawodowej i kulturze dyskusji akademickiej, uwzględniającej różne racje i poglądy. Ten efekt mrożący miał destrukcyjny wpływ na podejmowanie przez pracowników jakichkolwiek inicjatyw, jego celem – jak się wydaje – jest przekształcenie społeczności akademickiej w bezwolne i pozbawione krytycyzmu gremium.
Groteskowo brzmi w tym kontekście rektorska obietnica sprzed trzech lat, że zmiany będą dokonywane w pełnym porozumieniu ze społecznością akademicką naszej uczelni, która będzie mogła w poczuciu bezpieczeństwa, wolności i niezależności, wypowiadać się krytycznie i prawdziwie współdecydować w podejmowanych działaniach.
W swoim programie wyborczym profesor Borek, kandydujący trzy lata temu na stanowisko rektora wyraził pragnienie, by spotykać się z całą społecznością akademicką, począwszy od profesorów zaszywających się w laboratoriach i przy aparaturze czy też otoczonych inkunabułami, po panią magister pracującą jako asystentka w Instytucie X, panią doktor z Instytutu Y czy też doktorem Z. I oczywiście z panią portierką czy specjalistą z działu zamówień. Spotkania takie miałyby mieć nie tylko charakter odświętny, ale także „roboczy”, podczas których można będzie rozmawiać o wszystkich problemach. Obietnica ta została tylko pustym sloganem. Odbyło się zaledwie jedno spotkanie ze społecznością akademicką, rektor notorycznie ignorował prośby o kolejne, w Uczelni zapanowała atmosfera niepewności o przyszłość zawodową, a dominującą strategią dla wielu pracowników stało się przeczekanie i milczące przyzwolenie. Środowisko pracy w naszej Uczelni stało się nieprzyjazne, na co wpłynął także brak konkretnych działań zapobiegających szykanowaniu i zastraszaniu pracowników i studentów.
Co do pozyskiwania przez JM wiedzy o problemach zawodowych pracowników i budowania ścieżek ich rozwiązywania miłosiernie spuszczamy zasłonę milczenia. Dość powiedzieć, że na porządku dziennym jest ignorowanie problemów zawodowych zgłaszanych przez pracowników oraz organizacje ich reprezentujące.
Jednym z postulatów wyborczych prof. Borka był postulat dotyczący składów komisji rektorskich i senackich. Pomijając kwestię pracy komisji rektorskich i poziomu zaangażowania jej członków, ich wybór nie może być przypadkowy. Powinien być on dokonywany na podstawie kwalifikacji i doświadczenia pracowników. Wbrew tej deklaracji np. Pełnomocniczka Rektora ds. Równego Traktowania została bezzasadnie odwołana. Funkcja ta, jak również cała Komisja, została obsadzona przez osoby niekompetentne, bez adekwatnego doświadczenia i dorobku naukowego, w dodatku związane z osobą przewodniczącego „Solidarności”.
Największa obawa rektora Borka, zawarta w cytacie, który stanowi motto jego programu wyborczego: Najstraszniejszą rzeczą dla przywódcy jest moment, gdy zerka przez ramię i nikogo za sobą nie widzi nabiera wymiaru samospełniającej się przepowiedni. Chyba, że mówimy o poplecznikach, klakierach i koniunkturalistach. Trzy lata temu prof. Piotr Borek napisał: Chciałbym być taką osobą, która po latach będzie dalej mogła patrzeć ludziom prosto w oczy, z pewnością, że nie zawiodłem. Dzisiaj nie ma odwagi popatrzeć w oczy zwalnianym pracownikom, którzy w poczuciu krzywdy bezskutecznie proszą go o spotkanie.
Rektor Piotr Borek upolitycznił Uniwersytet Pedagogiczny do niespotykanych dotychczas rozmiarów. Jako przykład niech posłuży podpisanie umowy o współpracy z Małopolskim Kuratorium Oświaty, reprezentowanym przez osobę, która krok po kroku realizowała politykę ideologicznej presji na nauczycieli. O upolitycznieniu Uczelni świadczyły jednak przede wszystkim częste kontakty z politykami poprzedniej partii rządzącej, o których rektor Piotr Borek niejednokrotnie otwarcie mówił, sugerując korzyści z tym związane.
Trzy lata temu wielu z nas uwierzyło w zapewnienia nowego rektora, prof. Piotra Borka o wprowadzeniu w uczelni zmian na lepsze. Dzisiaj możemy powiedzieć, że rektor zawiódł i oszukał tych wszystkich, którzy mu zaufali.
*Wszystkie cytaty pochodzą z Programu Wyborczego kandydata na Rektora prof. Piotra Borka.
5 odpowiedzi na “Podsumowanie trzyletniej kadencji Rektora Uniwersytetu Komisji Edukacji Narodowej, prof. dr. hab. Piotra Borka”
1. Dziwią mnie słowa wypowiedziane przez urzędnika państwowego: “autonomiczne sprawy uczelni”. UKEN to uczelnia państwowa i obowiązuje tu prawo pracy takie samo jak w całej Polsce. Mam wrażenie, jakby wszystkie opisane tu wydarzenia miały miejsce w prywatnej firmie wyłączonej spod prawa państwa, w którym ta firma funkcjonuje.
2. Najbardziej dziwi mnie KONFORMIZM i OPORTUNIZM ludzi, którzy wymachują biało – czerwoną flagą i niestrudzenie przekładają w palcach paciorki różańca. Łatwo jest nie jeść mięsa w piątek, trudniej sprzeciwić się przełożonemu, który pozbawia pracy osobę mającą kredyt, dzieci, chorych członków rodziny na utrzymaniu. Aż tak bardzo jesteśmy niewrażliwi i egoistyczni, że nas to nie obchodzi?
Na szczęście są tacy, których to obchodzi…
3. Rozumiem, że to sprytne wychować sobie lekarzy, kryminalistyków, specjalistów od bezpieczeństwa… Jednak proponuję najpierw skupić się na Instytucie Mediacji, bowiem wcześniej czy później rzeczywistość pokaże, że to zgoda buduje. Nie da się porozumieć, gdy unika się rozmów, a na wszelkie próby nawiązania kontaktu ostentacyjnie traktuje się z góry chętnego do porozumienia lub wypycha podwładnego do pozbycia się kolejnego “intruza”.
4. Żart z pistoletem na wodę to po prostu czarny humor, w którym pobrzmiewa bezsilność wobec hierarchii i większości. Czarny humor czyli śmianie się z sytuacji przerażających i absurdalnych.
Poczucie humoru mają ludzie odnoszący się do rzeczywistości z dystansem, krytycznie myślący czyli ludzie obserwujący, snujący obiektywne, mądre refleksje. Tacy ludzie nigdy nie będą FANATYKAMI, a co za tym idzie – mają zadatki na WYBITNYCH naukowców.
5. Człowiek ma jedno oblicze. Jeżeli jest bezwzględny wobec kogoś kogo nie lubi, a może nawet nienawidzi, to oznacza, że jest w ogóle bezwzględny. Na takich ludzi powinni uważać również ich przyjaciele, ponieważ nigdy nie wiadomo kiedy ta bezwzględna osoba poczuje niechęć, nienawiść również do dotychczasowego przyjaciela. Uczucia są niespodziewane.
Kiedy na uczelni pozostaną już “sami swoi” ktoś kto przetarł szlaki, a wręcz wyżłobił koleiny, pozbywania się pracowników, poczuje, że zaczyna mu czegoś brakować…
Mam nadzieję, że się mylę. Nie jestem przecież prorokiem…
Na Podchorążych jak w państwie PiS – rozkazy płyną z góry. Rektor oraz grupka żołnierzy i żołnierek posłusznie wykonują. Tego się zwolni, tamtego zdegraduje, tamtą przeniesie. A publiczne pieniądze rozda swoim – za dyrektorowanie, kierownikowanie, zastępowanie, przewodniczenie, czasem wszystko na raz. Wystarczy skrócić dystans lub spódniczkę. Żyć nie umierać. UKEN rośnie w siłę, a pracownicy (niektórzy) żyją dostatnio. I śpią spokojnie, bo ORMO czuwa!
Wybory tuż tuż. Obudźmy się!
Szczęśliwego nowego roku!
W swoich życzeniach noworocznych dla Przyjaciół, nagranych tuż po ukończeniu Maratonu w Amsterdamie – ukończonego w pamiętnym dniu 15 X 2023 – zawarłem ostro aktualne hasło – “Odpisić Polskę!”
https://www.youtube.com/watch?v=mBU-u4GejKA
Oznacza to oczywiście także i odwołanie z urzędu upolitycznionego aż po uszy rektora Piotra Borka. A Radzie Uczelni tudzież Senatowi z goryczą “gratuluję” milczenia, a raczej aprobującego oportunizmu wobec jawnego zła. Szczególnie “urocze” dla mnie jest zdjęcie członków Rady spacerujących z “dostojną aprobatą” po Forcie w Bronowicach. Koń by się tutaj może nie tyle uśmiał, co ze wstydu spalił. No ale “Rada jaka jest – każdy widzi”.
Tekst pouczający, zdecydowanie brakuje tu jednak odwołań do Rady Uczelni, która – po usunięciu z niej w maju 2021 prof. Grzegorza Przebindy, a niezmiennie pod wodzą złotoustego prof. Dariusza Rotta, słowem krytyki się nie zająknęła wobec Borka. Ten zaś właśnie, 29 grudnia 2023 roku, został wydalony wraz z innymi przez premiera Tuska z Rady Naukowej pisowskiej De Republica, gdzie pobieral dodatkową gażę. Ale tam przynajmniej chapał za nic, tu natomiast dalej niestety chapie za dewastację i ruinę tak bardzo przyzwoitej przed nim uczelni.
Ciekawe podsumowanie, trochę niekompletne, bo przedstawia ocenę kadencji prof. Borka od wewnątrz, z punktu widzenia pracowników. Czasem można spotkać w sieci różne komentarze, o UP dyskutują z rzadka na forach akademicy z innych uczelni, absolwenci. Nie widziałem tam pozytywnych ocen, bo trudno za takie uznać określenia “pisowska szkoła”, “uczelnia Terleckiego”. UP kojarzy się z usuwaniem niewygodnych pracowników, bezwzględnym niszczeniem studentów (patrz: student zamachowiec z pistoletem na wodę) czy próbą podpięcia się pod markę UJ. Czasem w Radiu Kraków dało się słyszeć pochwały za rekordową rekrutację, otwieranie nowych kierunków (zawsze się otwierały), remontowanie budynków (część remontów zrealizowano jeszcze z pieniędzy/obligacji, o które wystarała się kanclerz z poprzedniej kadencji, o czym już nikt nie pamięta). Ale generalnie tzw. analiza sentymentu (to taka marketingowa technika badawcza) wskazuje na negatywne nastawienie do tej uczelni. To przyniesie skutek w postaci słabszych naborów (może nie liczebnościowo, ale jakościowo). Zwolnienie i odejście ponad 150 pracowników i dociskanie dydaktyką tych, którzy zostali, musi wpłynąć na obniżenie jakości pracy naukowej. Wydaje się, że ta kadencja przyniosła sporo strat (nie tylko wizerunkowych), które będą odczuwalne przez wiele lat.